
Usłyszałam niedawno od znajomego, którego bardzo szanuję za to, co robi z książkami (Szyszkodar – koniecznie zobaczcie), o niezwykłej islandzkiej tradycji, związanej ze świętami Bożego Narodzenia.
Wyobraźcie sobie, że Islandczycy obdarowują się książkami i czekoladą. I tak spędzają wigilijny wieczór – siedząc pod kocem, czytając i zajadając się czekoladą.
Tak, jak u nas wiele nowości wydawniczych wyłania się jesienią, by móc pojawić się na rozmaitych targach książek, tak islandzki rynek wydawniczy pęcznieje przed świętami. Wszystko to wydaje się działać sprawnie – z obopólną korzyścią dla wydawców i miłośników książek.
Przed Bożym Narodzeniem do islandzkich domów dociera specjalny katalog Bókatíðindi z podpowiedziami wydawniczymi. Można więc wybrać prezenty, nie wyściubiając nosa spod koca. To prawdziwa „świąteczna powódź książek”, czyli właśnie Jólabókaflóð.
Nic więc dziwnego, że Islandczycy dużo czytają. Ale ciekawostką pozostaje fakt, że Islandia ma największą liczbę pisarzy per capita. Mniej więcej co dziesiąty Islandczyk wydał swoją książkę.
Dzielę się z Wami tymi sympatycznymi informacjami jak kawałkiem najlepszej czekolady.
Wesołych Świąt, dobrych książek pod choinką, pięknego czasu wśród bliskich, no i tej pysznej czekolady Wam życzę!
P.S. Gdybyście tak znaleźli pod choinką akurat „Kolację bałwochwalców”, to dajcie znać, jak się czytało. Oceny i recenzje można dodawać TUTAJ.